Mała jest dzieckiem, które rozsadza energia. Dla nas
rodziców bywa to czasem męczące, ale w gruncie rzeczy cieszę się, że lubi i
potrzebuje dużo ruchu. Nie wiem na jakim poziomie jest teraz wf w szkołach, ale
ja ze swojego dzieciństwa nie wspominam tych lekcji najlepiej. Dlatego
pomyślałam, że będzie dobrze, jeśli Mała skorzysta z możliwości i zacznie
ćwiczyć zanim zacznie chodzić do szkoły, a przy okazji wyszaleje się i wyładuje trochę swoją niespożytą
energię. Ponad rok temu w naszym
mieście powstał The Little Gym.
Zapytaliśmy Małą, czy chce chodzić na takie zajęcia. Odpowiedź brzmiała: "tak, tak, tak". Długo się nie zastanawialiśmy i zapisaliśmy ją. Kolorowa sala, pełna bezpiecznych przyborów gimnastycznych, równoważni, materacy, drążków itp., gdzie dzieci pod okiem instruktorów opanowują nowe umiejętności i sprawności, wygląda jak obłędny plac zabaw.
Co ważne nie ma rywalizacji, a dzieci podczas tematycznych zajęć ruchowych, pełnych muzyki, kształtują kreatywność, wyobraźnię, uczą się pozytywnych zachowań i posłuszeństwa. A po każdych zajęciach są nagradzane naklejkami, które dla Małej są niezwykle cenne. Bardzo się cieszę, obserwując (rodzice mogą oglądać poczynania swoich pociech przez ogromną szybę) jakie Mała zrobiła postępy i czego się nauczyła. Nie chcę zrobić z niej gimnastyczki, ale fajnie, że potrafi zrobić przewrót w przód, teraz jest na etapie uczenia się przewrotu w tył, bez problemu chodzi po równoważni, ćwiczy siłę rąk na drążkach i ucząc się stawania na rękach, marzy o zrobieniu gwiazdy. Ma szansę wyszaleć się tak, jak nigdzie indziej, bo groziłoby to obiciem i potłuczeniem. A tu wszędzie miękko i bezpiecznie. Póki to sprawia jej przyjemność, bawi ją i chce chodzić na zajęcia, jest super! Szkoda tylko, że nie ma osobnej sali, w której mogliby poćwiczyć rodzice, kiedy już się napatrzą na swoje dzieci:)
Zapytaliśmy Małą, czy chce chodzić na takie zajęcia. Odpowiedź brzmiała: "tak, tak, tak". Długo się nie zastanawialiśmy i zapisaliśmy ją. Kolorowa sala, pełna bezpiecznych przyborów gimnastycznych, równoważni, materacy, drążków itp., gdzie dzieci pod okiem instruktorów opanowują nowe umiejętności i sprawności, wygląda jak obłędny plac zabaw.
Co ważne nie ma rywalizacji, a dzieci podczas tematycznych zajęć ruchowych, pełnych muzyki, kształtują kreatywność, wyobraźnię, uczą się pozytywnych zachowań i posłuszeństwa. A po każdych zajęciach są nagradzane naklejkami, które dla Małej są niezwykle cenne. Bardzo się cieszę, obserwując (rodzice mogą oglądać poczynania swoich pociech przez ogromną szybę) jakie Mała zrobiła postępy i czego się nauczyła. Nie chcę zrobić z niej gimnastyczki, ale fajnie, że potrafi zrobić przewrót w przód, teraz jest na etapie uczenia się przewrotu w tył, bez problemu chodzi po równoważni, ćwiczy siłę rąk na drążkach i ucząc się stawania na rękach, marzy o zrobieniu gwiazdy. Ma szansę wyszaleć się tak, jak nigdzie indziej, bo groziłoby to obiciem i potłuczeniem. A tu wszędzie miękko i bezpiecznie. Póki to sprawia jej przyjemność, bawi ją i chce chodzić na zajęcia, jest super! Szkoda tylko, że nie ma osobnej sali, w której mogliby poćwiczyć rodzice, kiedy już się napatrzą na swoje dzieci:)
Czym skorupka za młodu nasiąknie... Szkoda, że nie wszyscy rodzice mają takie podejście tylko pasą dzieci chipsami i fastfoodami, a jedyną formą ruchu jest spacer po galerii handlowej
OdpowiedzUsuńWow, ale fajnie. szkoda, że u nas nie ma takiej sali
OdpowiedzUsuńJest radość :)
OdpowiedzUsuń