wtorek, 31 grudnia 2013

Sezon narciarski rozpoczęty! Mała złapała bakcyla!

Ostatnich kilka dni spędziliśmy w górach. Pogoda była piękna, słoneczko świeciło i góry prezentowały się cudownie. Szkoda tylko, że Halny, który przeszedł w czasie świąt spowodował znaczne ocieplenie i śniegu, poza sztucznie naśnieżonymi stokami, praktycznie nie było. Dlatego jazda na sankach odpadła. W związku z tym Małej nie pozostało nic innego, jak jazda na nartach. Z resztą nie trzeba było jej specjalnie do tego namawiać.


sobota, 28 grudnia 2013

"Kraina lodu"

Ostatni miesiąc obfituje w filmy kinowe dla dzieci. Niestety z powodu ciągnącej się choroby Małej, jesteśmy trochę w tyle. Teraz, po chorobie czas to nadrobić i czym prędzej udać się do kina na obiecane bajki. Na dziś Mała wybrała "Krainę lodu", opowieść o księżniczce Annie, która wyrusza w podróż, aby odnaleźć swoją siostrę, królową Elsę. Elsa posiada mroźne moce, które uwięziły królestwo Arendelle w świecie niekończącej się zimy. Annie w wyprawie towarzyszy Kristoff i jego wierny renifer Sven oraz spotkany po drodze bałwan o imieniu Olaf. To był dobry wybór, bo wszyscy bawiliśmy się równie dobrze. Wizualnie film jest imponujący, animatorzy Disneya pięknie pokazali sposób zachowania się mrozu i lodu. A i nie brak w nim zabawnych dialogów i śmiesznych sytuacji, głównie za sprawą Svena i Olafa, którzy wzbudzają ogromną sympatię. Olaf, któremu głosu użyczył Czesław Mozil, jest bezbłędny.

czwartek, 26 grudnia 2013

Małej książki nie tylko do czytania

Mała jest wielbicielką książek. Uwielbia słuchać, gdy jej czytamy. Bardzo lubi też przeglądać książki, często patrząc na obrazki opowiada sobie historyjki, udając, że to ona sama czyta. Zdarza się, że wieczorem kiedy jeszcze nie może zasnąć, pyta czy może pooglądać książeczki. Zazwyczaj się zgadzam, bo cóż z tego, że będzie przewracać się z boku na bok, nie śpiąc. Lepiej niech obejrzy książkę, a potem spokojnie zaśnie. Cieszy mnie to jej zamiłowanie do literatury. Mam nadzieję, że nie minie z czasem. Nowa książka sprawia małej tyle samo radości, co nowa zabawka. Jakiś czas temu odkryłam kilka książek, które bardzo małej odpowiadają i potrafią zająć ją na długie chwile. Nie są jednak do czytania. Składają się głównie z obrazków, ale w każdej są zadania, które rozwijają wyobraźnię, uczą spostrzegawczości,  geografii, liczenia, pomagają poznać litery i cyfry, a przy tym są bardzo atrakcyjne wizualnie.

poniedziałek, 23 grudnia 2013

Hurrra, choinka!

Wreszcie mamy ubraną choinkę! Jej zakup był wielkim wydarzeniem dla Małej. Przechadzała się miedzy rzędami drzewek i wybierała. Ma dobre oko i podobnie jak w zeszłym roku, wybrała piękną, gęstą i rozłożystą, tyle że w tym roku dużo wyższą. Do dzisiaj choinka czekała na balkonie, bo  kupiliśmy ją już kilka dni temu. Co prawda drzewko powinno się ubierać dopiero w Wigilię, ale my zawsze robimy to dzień wcześniej. Wiem, że w wielu domach ubrana choinka stoi już od tygodnia, ale ja uważam, że przez ten tydzień choinka zdąży spowszednieć, a nawet zacząć się sypać, dlatego wolę zostawić ubieranie na prawie ostatnią chwilę (nie ubieramy jej w Wigilię tylko dlatego, że w tym dniu jest tak wiele do przygotowania, że trudno byłoby "wcisnąć" jeszcze ubieranie choinki). Jak zwykle była to "praca zespołowa". Tata przytransportował drzewko i ustawił je na stojaku. Mała i ja wieszałyśmy ozdoby.

piątek, 20 grudnia 2013

Jazz, soul i świąteczne piosenki

Wydawałoby się, że można mieć powyżej uszu świątecznych piosenek, które już od wielu dni natrętnie wdzierają się w uszy, puszczane radiu, w każdym markecie, dosłownie wszędzie. A jednak nie. Kiedy przekopywałam internet w poszukiwaniu świątecznych prezentów natknęłam się na dwupłytową składankę „Soul Kitchen: Christmas”. (Album zawiera nie tylko muzykę. Wydanie wzbogacone jest o książeczkę z przepisami na świąteczne dania w nowych odsłonach) Nie ukrywam, że to okładka przykuła moją uwagę. Dopiero później zerknęłam na listę utworów i już wiedziałam, że muszę ją kupić. Przesłuchałam piosenki i urzekły mnie. Obie płyty wypełnione są klasykami świątecznej piosenki w wykonaniu gwiazd jazzu, soul. 


środa, 18 grudnia 2013

Moje filmy z Meg Ryan

Jest kilka takich filmów z Meg Ryan, do których wracam z przyjemnością i nigdy mi się nie nudzą. To głównie komedie romantyczne, w których Meg (młoda jeszcze i przed zdefasonowaniem twarzy przez operacje plastyczne, ale to i tak mi nie przeszkadza) gra sympatyczne, uśmiechnięte, energiczne i zwariowane „dziewczyny z sąsiedztwa”. Czasami, kiedy mam dość wszystkiego, mam doła, albo po prostu mam ochotę się odstresować, siadam sobie wygonie przed telewizorem, z lampką wina i puszczam któryś z nich.

"Kiedy Harry poznał Sally"

poniedziałek, 16 grudnia 2013

Piotruś Pan ON ICE

Mała jest wielbicielką Piotrusia Pana. Książkę o przygodach chłopca, który żyje w świecie dziecięcych marzeń, fantazji i nie chce dorosnąć, przeczytałyśmy chyba z tysiąc razy. Właściwie zna ją prawie na pamięć. A w nocy, we śnie, już nie raz była w Nibylandii, gdzie wraz z Piotrusiem, Wendy, Jasiem, Misiem i Dzwoneczkiem przeżywała różne przygody.




sobota, 14 grudnia 2013

Świąteczne pierniczki z witrażykami

Kiedyś dostałam od koleżanki przepis na świąteczne pierniczki z witrażykami, które przepięknie pachną i podświetlone lampkami cudnie wyglądają na choince. Od tego czasu, rok w rok, piekę takie pierniczki. Od trzech lat razem z Małą. Na początku sadzałam ją przy małym stoliku, dawałam ciasto i foremki, a ona wycinała.




czwartek, 12 grudnia 2013

Wishlista Małej i Mamy

Zbliżają się święta, czas prezentów i spełniania marzeń. Większość prezentów dla bliskich już kupiłam. Długo myślałam co ja chciałabym dostać, Mała z listą życzeń nie ma żadnego problemu. Każdą zabawkę, którą zobaczy, chciałaby mieć. Moja lista nie jest długa. Małej, zaś chyba bez końca, więc nie sposób przedstawić wszystkich jej życzeń. W związku z tym wybrałam z niej tylko kilka wymarzonych prezentów. Zacznę od mojej.

1. Zegarek  unisex wodoszczelny, na skórzanym pasku, z  Apartu


wtorek, 10 grudnia 2013

Aniołki

Chociaż do świąt zostało jeszcze sporo czasu, zrobiłyśmy już z Małą aniołki z masy solnej. Mała jest chora i siedzi w domu już trzeci tydzień. Na szczęście nie brakuje jej energii, ale w związku z tym trzeba cały czas wymyślać jakieś nowe zajęcia. Bo ileż można, gdy się ma niecałe 5 lat, tkwić w czterech ścianach, bez biegania i szaleństw z rówieśnikami.

niedziela, 8 grudnia 2013

Jak działa miód manuka?



Mała znów chora, trzeci tydzień. To już drugi raz po wakacjach i drugi raz na antybiotykach.
Zanim poszła do przedszkola zdarzało się lekkie przeziębienie, katar, sporadycznie trzydniówka. Byłam przygotowana na to, że kiedy zacznie chodzić do przedszkola, będzie wśród innych dzieci, może zacząć chorować. Jednocześnie miałam nadzieję, że tak się nie stanie. Wydawało mi się, że kilkugodzinne, codzienne spacery od niemowlęctwa, częste wyjazdy poza miasto, aktywny tryb życia, duża ilość owoców i warzyw, tran, to wszystko zbudowało odporność. Niestety, widać niewystarczającą. Dlatego, zdesperowana, przypomniałam sobie o nowozelandzkim miodzie manuka, o którym wspomniała mi koleżanka. Sama zachwalała jego skuteczność i właściwości.  Przeszukałam też Internet,  żeby poznać więcej opinii.  Jest bardzo chwalony ze względu na swoje antyseptyczne i wzmacniające działanie. Miód manuka otrzymywany jest z nektaru krzewu herbacianego Leptospermum scoparium, który występuje  wyłącznie na terenie Nowej Zelandii i Australii. Zawiera methylgloxal – bakteriobójczy składnik. Im wyższy stopień jego stężenia, tym silniejsze działanie (inne miody zawierają 0 – 10 mg methylgloxalu na kg, miód manuka 30 - 100). Dlatego należy dokładnie zwracać uwagę na oznaczenia. Dla małej wybraliśmy MGO TM  550+  (550 mg na kg miodu). Oczywiście nie traktuję tego miodu jak lekarstwo i wiem, że to musi potrwać, zanim zacznie działać. Ale mam nadzieję, że wspomoże odporność Małej.
A Wy macie jakieś zadnie na temat działania tego miodu?


piątek, 6 grudnia 2013

Mikołaj i Wróżka

Im bliżej było do 6 grudnia, tym częściej Mała pytała, czy Mikołaj cały czas obserwuje, jak to robi, że widzi wszystkie dzieci, i czy w ogóle nie śpi. Wczoraj martwiła się o to, jak wyląduje skoro nie ma śniegu. Potem długo nie mogła zasnąć. Czekała na niego, mając nadzieję, że uda jej się go zobaczyć. W końcu zasnęła. Mikołaj tylko na to czekał. Pod osłoną nocy, niezauważony przez nikogo, pojawił się i zostawił prezenty. Kiedy Mała rano otworzyła oczy, znalazła przy swoim łóżku pakunki. Otwierała je bardzo podekscytowana, bo do końca nie miała pewności, czy list wysłany do Mikołaja nie zaginął gdzieś po drodze (bo przecież Mikołaj mieszka bardzo daleko), czy w związku z tym spełni jej prośbę, i w ogóle czy była wystarczająco grzeczna, żeby zasłużyć na prezent.

środa, 4 grudnia 2013

Małe kobiece przyjemności

Każda kobieta musi czasami poprawić sobie nastrój. Wielu paniom, również mi, udane zakupy zdecydowanie podnoszą poziom endorfin. To takie małe przyjemności,a zdziałać mogą bardzo wiele. Ostatnio miałam kiepski nastrój i koniecznie musiałam go sobie poprawić. W związku z tym nabyłam kilaka drobiazgów i od razu świat stał się piękniejszy.

Najwięcej radości przyniosły mi buty kupione w TK Maxx. Ciepluteńkie. Rewelacja.


Esprit


poniedziałek, 2 grudnia 2013

Dzień dobry, dziękuję, przepraszam.


To takie magiczne słowa, które nie wiedzieć czemu wielu osobom nie chcą przejść przez gardło. Sytuacja taka. Sąsiad. Mieszkamy w tej samej klatce. Tak długo jak się da, udaje że mnie nie widzi. Dopiero gdy natknie się na mnie twarzą w twarz i nie ma jak uniknąć mojego wzroku, zmuszony sytuacją powie ''dzień dobry''. Czemu tak się zachowuje? Nie mam pojęcia. Przecież wypowiedzenie tych dwóch słów to żaden wysiłek. Są też i tacy mieszkańcy bloku, którzy w ogóle się nie kłaniają, nie udając nawet, że kogoś nie widzą. Albo inna sytuacja. Idą rodzice z dzieckiem. Dorośli się witają, dziecko milczy. No chyba wypada, żeby również powiedziało ''dzień dobry''. Ale być może o tym nie wie, bo rodzice nie reagują, no to jak ma się nauczyć. Albo jeszcze inna sytuacja. Wchodzę do sklepu, mówię kulturalnie ''dzień dobry''. Ekspedientka nic. Albo stoi z założonymi rękami, albo siedzi za ladą grzebiąc w papierach, albo rozmawia przez telefon nie zwracając uwagi na moje powitanie. Zawsze czuję się wtedy zmieszana. Tylko dlaczego? Przecież ja się zachowuje jak należy. Oczywiście nie w każdym sklepie tak jest, na szczęście.