Im bliżej było do 6
grudnia, tym częściej Mała pytała, czy Mikołaj cały czas obserwuje, jak
to robi, że widzi wszystkie dzieci, i czy w ogóle nie śpi. Wczoraj martwiła się o to, jak wyląduje skoro nie ma śniegu. Potem długo nie mogła
zasnąć. Czekała na niego, mając nadzieję, że uda jej się go zobaczyć.
W końcu zasnęła. Mikołaj tylko na to czekał.
Pod osłoną nocy, niezauważony przez nikogo, pojawił się i zostawił
prezenty. Kiedy Mała rano
otworzyła oczy, znalazła przy swoim łóżku pakunki. Otwierała je bardzo podekscytowana, bo do końca nie miała pewności, czy list wysłany do Mikołaja nie
zaginął gdzieś po drodze (bo przecież Mikołaj mieszka bardzo daleko), czy w związku z tym spełni jej prośbę, i w ogóle czy
była wystarczająco grzeczna, żeby zasłużyć na prezent.
Ale list dotarł, a Mikołaj najwidoczniej
uznał, że przewinienia Małej są na tyle błahe, że należy jej się prezent i spełnił jej prośbę. Dostała między innymi
wymarzony strój wróżki ze skrzydełkami, różdżką i pantofelkami, który od razu ubrała i tak chodzi od rana. Ale nie zabrakło też rózgi, tak dla
przestrogi, bo Mała nie zawsze pamiętała o tym, żeby być grzeczną.Ten blog jest o tym co łączy mamę i córkę. O wspólne spędzanym czasie na zabawie, szaleństwach, spacerach, gotowaniu, jedzeniu, strojeniu się, czytaniu i wszystkim innym co razem lubią robić Mała i Mama. O tym, że mama i córka to przyjaciółki, zgrany duet. O marzeniach. Mała chciałaby być wróżką albo księżniczką i marzy o tym, żeby nauczyć się latać. Mama już wie, że nigdy nie będzie ani wróżką ani księżniczką, ale wciąż wierzy, że kiedyś nauczy się latać…
Pięknie Mała uśmiechnięta i radosna,a Mama też znalazła coś pod poduszką? :)
OdpowiedzUsuńOczywiście, w końcu była grzeczna:)
OdpowiedzUsuń