To takie
magiczne słowa, które nie wiedzieć czemu wielu osobom nie chcą przejść przez gardło.
Sytuacja taka. Sąsiad. Mieszkamy w tej samej klatce. Tak długo jak się da, udaje że mnie nie widzi. Dopiero gdy natknie się na mnie twarzą w twarz i nie ma jak uniknąć mojego wzroku, zmuszony sytuacją powie ''dzień dobry''. Czemu tak się zachowuje? Nie mam pojęcia. Przecież
wypowiedzenie tych dwóch słów to żaden
wysiłek. Są też i tacy mieszkańcy bloku, którzy w ogóle
się nie kłaniają, nie udając nawet, że kogoś nie widzą. Albo inna sytuacja.
Idą rodzice z dzieckiem. Dorośli się witają, dziecko milczy. No chyba wypada,
żeby również powiedziało ''dzień dobry''. Ale być może o tym nie wie, bo
rodzice nie reagują,
no to jak ma się nauczyć. Albo jeszcze inna sytuacja. Wchodzę do sklepu, mówię
kulturalnie ''dzień dobry''. Ekspedientka nic. Albo stoi z założonymi rękami, albo
siedzi za ladą grzebiąc w papierach, albo rozmawia przez telefon nie zwracając
uwagi na moje powitanie. Zawsze czuję się wtedy zmieszana. Tylko dlaczego? Przecież
ja się zachowuje jak należy. Oczywiście nie w każdym sklepie tak jest, na szczęście.
Przepraszam.
Oj, to też trudne słowo. Często nie ma co liczyć, że gdy ktoś nas potrąci, uzna
za stosowne przeprosić.
No i
dziękuję. Też sprawia ludziom kłopot. Przepuszczam kogoś, przytrzymam drzwi. Nic,
cisza. Dotyczy to również kierowców. Zdarza się, że chcę być uprzejma i wpuszczę
jakiś samochód, który od dłuższego czasu bezskutecznie czeka na litość innego kierowcy. I w tym przypadku też często nic. Ani machnięcia ręką, skinienia
głową, mrugnięcia awaryjnymi.
Ale nie
tylko o zwrotach grzecznościowych chcę dziś pisać, a generalnie o podstawowych
zasadach dobrego wychowania. A ich coraz częściej brak i to wcale nie tylko u
młodzieży. Zawsze byłam przekonana, że najpierw się wychodzi
z pomieszczenia.
Ale wiele wchodzących osób zdaje się tym zupełnie nie przejmować i bez słowa
przepraszam taranuje tych, którzy wychodzą.
Albo, żeby
tak przytrzymać drzwi. Rzadko można na to liczyć, a zdarza się, że się tymi
drzwiami oberwie. Pamiętam jak taszczyłam kilkumiesięczną Małą w nosidełku w jednej
ręce i zakupy w drugiej. Próbowałam wydostać się ze sklepu. Przede mną wychodził
mężczyzna młody, elegancki (ale tylko z wyglądu, bo z zachowania już nie).
Mało, że nie był na tyle uprzejmy, żeby przytrzymać mi drzwi, to jeszcze puścił
mi je tuż przed
nosem, tak że uderzyły w nosidełko (na szczęście nie w Małą).
Dzień dobry, dziękuję, przepraszam. Gdyby tak częściej używać tych kilku
magicznych słów, gdyby być bardziej uprzejmym i życzliwym, o ile milej by było? Na szczęście są
też ludzie, którzy bez trudu posługują się zwrotami grzecznościowymi, a i życzliwość nie jest im obca. Bo przecież magiczne słowo otworzy każdy sezam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz