poniedziałek, 2 grudnia 2013

Dzień dobry, dziękuję, przepraszam.


To takie magiczne słowa, które nie wiedzieć czemu wielu osobom nie chcą przejść przez gardło. Sytuacja taka. Sąsiad. Mieszkamy w tej samej klatce. Tak długo jak się da, udaje że mnie nie widzi. Dopiero gdy natknie się na mnie twarzą w twarz i nie ma jak uniknąć mojego wzroku, zmuszony sytuacją powie ''dzień dobry''. Czemu tak się zachowuje? Nie mam pojęcia. Przecież wypowiedzenie tych dwóch słów to żaden wysiłek. Są też i tacy mieszkańcy bloku, którzy w ogóle się nie kłaniają, nie udając nawet, że kogoś nie widzą. Albo inna sytuacja. Idą rodzice z dzieckiem. Dorośli się witają, dziecko milczy. No chyba wypada, żeby również powiedziało ''dzień dobry''. Ale być może o tym nie wie, bo rodzice nie reagują, no to jak ma się nauczyć. Albo jeszcze inna sytuacja. Wchodzę do sklepu, mówię kulturalnie ''dzień dobry''. Ekspedientka nic. Albo stoi z założonymi rękami, albo siedzi za ladą grzebiąc w papierach, albo rozmawia przez telefon nie zwracając uwagi na moje powitanie. Zawsze czuję się wtedy zmieszana. Tylko dlaczego? Przecież ja się zachowuje jak należy. Oczywiście nie w każdym sklepie tak jest, na szczęście.

Przepraszam. Oj, to też trudne słowo. Często nie ma co liczyć, że gdy ktoś nas potrąci, uzna za stosowne przeprosić.
No i dziękuję. Też sprawia ludziom kłopot. Przepuszczam kogoś, przytrzymam drzwi. Nic, cisza. Dotyczy to również kierowców. Zdarza się, że chcę być uprzejma i wpuszczę jakiś samochód, który od dłuższego czasu bezskutecznie czeka na litość innego kierowcy. I w tym przypadku też często nic. Ani machnięcia ręką, skinienia głową, mrugnięcia awaryjnymi.
Ale nie tylko o zwrotach grzecznościowych chcę dziś pisać, a generalnie o podstawowych zasadach dobrego wychowania. A ich coraz częściej brak i to wcale nie tylko u młodzieży. Zawsze byłam przekonana, że najpierw się wychodzi 
z pomieszczenia. Ale wiele wchodzących osób zdaje się tym zupełnie nie przejmować i bez słowa przepraszam taranuje tych, którzy wychodzą.
Albo, żeby tak przytrzymać drzwi. Rzadko można na to liczyć, a zdarza się, że się tymi drzwiami oberwie. Pamiętam jak taszczyłam kilkumiesięczną Małą w nosidełku w jednej ręce i zakupy w drugiej. Próbowałam wydostać się ze sklepu. Przede mną wychodził mężczyzna młody, elegancki (ale tylko z wyglądu, bo z zachowania już nie). Mało, że nie był na tyle uprzejmy, żeby przytrzymać mi drzwi, to jeszcze puścił mi je tuż przed nosem, tak że uderzyły w nosidełko (na szczęście nie w Małą).
 
Dzień dobry, dziękuję, przepraszam. Gdyby tak częściej używać tych kilku magicznych słów, gdyby być bardziej uprzejmym i życzliwym, o ile milej by było? Na szczęście są też ludzie, którzy bez trudu posługują się zwrotami grzecznościowymi, a i życzliwość nie jest im obca. Bo przecież magiczne słowo otworzy każdy sezam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz