Chyba jednak
babeczki.
Kiedyś
zastanawiałam
się, czy muffiny różnią się czymś od babeczek, czy to tylko obca nazwa
tego samego ciastka. Sprawdziłam zatem w internecie. Odtąd wiem, że
między muffinami, a babeczkami jest zasadnicza różnica. Dwie podstawowe
cechy odróżniają te pierwsze od
babeczek. Pierwsza, w fazie przygotowania, kiedy to suche składniki
miesza się
razem, niezależnie od mokrych, a tłuszczem jakiego się używa jest olej.
Następnie
łączy się suche z mokrymi, ale wyłącznie ręcznie (niezbyt dokładnie),
używając
łyżki lub szpatułki. Drugą cechą jest wygląd. Muffiny mogą wyrastać
wysokie i
są ciężkie. Babeczki (cupcakes) mają delikatną strukturę, składniki
(suche razem
z mokrymi) muszą być dokładnie wymieszane, najlepiej mikserem. Tłuszcz
jakiego
się używa, to masło.
Z tego
wynika, że dziś upieczemy babeczki. Wszyscy bardzo je lubią, a Mała cieszy się kiedy
może barć czynny udział w przygotowywaniu. Ubiera swój fartuszek, przysuwa do
blatu taboret, na którym staje i bierzemy się do przygotowania i odmierzania
składników. Mała musi każdy z nich spróbować. I to chyba jest dla niej
najfajniejsza część pieczenia. Zawsze skubnie trochę cukru, czekolady, orzecha,
wyliże ubrudzone masą paluszki. A im więcej pysznych składników, tym większa
frajda. Przygotowane składniki po prostu mieszamy mikserem w misce, zaczynając od ubicia
cukru z masłem, potem kolejno dodajemy jajka, mleko, cukier z wanilią,
przesianą mąkę z proszkiem do pieczenia i szczyptą soli. Ja mieszam, Mała
dodaje. Na koniec dorzuca rozdrobnioną czekoladę i orzechy oraz żurawiny. Potem
przekłada masę do foremek, a ja wkładam do piekarnika nagrzanego do 190C, gdzie
pieką się przez 20-25 min. Przez cały czas pod nogami plącze nam się pies, w
nadziei, że coś spadnie na podłogę i uda mu się to porwać. Potem razem z Małą zaglądają do
piekarnika i kontrolują, czy babeczki dobrze rosną. Pod okiem takich szefów
kuchni nie ma prawa być inaczej.
Jak widać
przygotowanie naszych babeczek jest bardzo proste. Potrzebnych jest tylko kilka składników:
100 dag
drobnego cukru trzcinowego
115 dag
masła (najlepiej jeśli trochę poleży w cieple, żeby nie było za twarde)
2 jajka
90 ml mleka
cukier z
prawdziwą wanilią
220 dag mąki
2 łyżeczki
proszku do pieczenia
szczypta
soli
A dalej
możliwa jest improwizacja. Ja zawsze dodaję to, co akurat mam w domu. Tym razem
były to:
po 2 garście
orzechów włoskich i suszonej żurawiny
tabliczka
gorzkiej czekolady 70%
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz