niedziela, 24 listopada 2013

Weekendowe kinomaniactwo i... rozczarowanie


Wyczekiwany weekend, a pogoda paskudna. Za to w kinach kilka propozycji bajek dla dzieci. W związku z tym, sobotnie popołudnie postanowiliśmy spędzić całą rodziną w kinie. Pod uwagę braliśmy dwa filmy: „Rysiek Lwie Serce” i  „Ratujmy Mikołaja”. Mała długo się zastanawiała, ostatecznie wybrała „Ryśka”, opowieść o dzielnym chłopcu, który chciał być rycerzem, a „Ratujmy Mikołaja” zostawiła na inny weekend. Zwiastun http://www.youtube.com/watch?v=ydkc1TrrivU i opis, w którym wyczytałam, że to przezabawna opowieść, dawały dużą nadzieję, że i Mała się będzie dobrze bawić, i my rodzice też. Tak więc pełni oczekiwań udaliśmy się na seans. I co? Rozczarowanie. Moje jako mamy niespełna pięcioletniego dziecka. Po pierwsze, z racji kilku dość wulgarnych (jak na małe dziecko) dialogów i wielu scen walk, nie rozumiem na jakiej podstawie przyznawane są oznaczenia wiekowe. Dodam tylko, że "Rysiek Lwie Serce" oznaczony jest jako film bez ograniczeń wiekowych. A w kinie były i 3-letnie dzieci. Po drugie z filmu Mała w zasadzie nic nie wyniosła. Oczywiście bajka jej się podobała, ale jedyne co zapamiętała to walka i to, że Rysiek został rycerzem. Tyle. Morał o tym, że dzięki wytrwałości można spełnić marzenia, dla małych dzieci jest raczej nieczytelny. A określenie "przezabawna opowieść" też, moim zdaniem, jest mocno przesadzone. Ani Mała nie rechotała ze śmiechu, ani my. Można by pomyśleć, że coś nie tak u nas z poczuciem humoru. Tylko, że sala też raczej nie wybuchała śmiechem. Widziałam kilka bajek (bardziej) dla dzieci, które były zdecydowanie zabawniejsze.
Takie są moje wrażenia po obejrzeniu filmu...




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz